O wsi polskiej z przymrużeniem oka... Część czwarta. Religijność i wierzenia.
Oj dawno nie było na naszym blogu niezwykle ciekawych wątków wiejskich autorstwa profesora Ludwika Stommy. Przypominam ponownie, że to w temacie mitów a nie o dzisiejszej rzeczywistości wiejskiej, autor "Antropologii kultury wsi polskiej XIX w." ma tak wiele ciekawego do powiedzenia.
Tym razem przytoczę kilka ciekawostek dotyczących sfery sakrum, czyli o religijności i wierzeniach.
Najpierw o wrażliwości religijnej.
Owo powszechne rzeczywiście na wsi polskiej przekonanie o szczególnej poufałości własnej grupy z mocami niebieskimi wiązało się przeważnie z deprecjonowaniem religii i religijności grup innych. Przede wszystkim przekonany jest więc katolicki chłop polski, iż tylko religia rzymska zapewnić może zbawienie. „Katolik do nieba myk, a Ruś do piekła muś” – podsumowuje przysłowie perspektywy prawosławnych. Podobnie z protestantami: „Marcin Luter z wielkiej nauki zdurniał i ustanowił niemiecką wiarę. Wiele narodu przekabacił na Niemców. Tylko on sam wiedział, co niemiecka wiara nic nie warta, bo kiedy jego własna matka prosiła, że także chce zostać Niemkinią, to jej powiedział: »Nie wolno! Bo ta wiara tylko do życia dobra, a do zbawienia nie«”.
Z kolei muzułmanie „dlatego księżycem się piszą, że tam ich diabeł po śmierci zanosi”. Oczywiście wyznania tak nieskuteczne w eschatologicznej (pośmiertnej) przyszłości zasługują na lekceważenie i pogardę. Stąd też nazwy: „psia wiara” (luteranizm), „kobyla wiara” (islam), czy ostatnio „kocia wiara” (baptyści, świadkowie Jehowy).
I jeszcze ilustracja z pewnej lektury szkolnej...
– A to co za rozległa budowla, do szopy murowanej podobna? – pytał Jan.
– To jest papiernia od księcia założona, a tu obok drukarnia, w której się księgi heretyckie drukują.
– Tfe! – rzekł Zagłoba – zaraza na to miasto, gdzie człowiek innego powietrza jak heretyckie do brzucha nie wciąga. Lucyper mógłby tu tak dobrze panować jak i Radziwiłł.
A więc nawet mistrz Sienkiewicz dopasował się do tego poziomu i w usta bohatera Trylogii włożył religijne przesądy.
Przekonania pana Zagłoby w niczym tu nie odbiegają od światopoglądu wsi polskiej minionego stulecia. Stosunki z diabłami mają więc prawosławni popi, muzułmańscy mułłowie, nie wspominając już o rabinach i cadykach. Diabeł to wymyślił heretyckie nauki, diabeł przesiaduje w innowierczych świątyniach, do niego wznoszone są tam modły, on patronuje uroczystości...
Dla równowagi trochę o wierzeniach i przesądach.
Na XIX wiecznej wsi staropolskiej istniała ciągła tendencja do „zeswojszczenia” wizji sacrum przez kulturę ludową, czyli sakralizacja „swojego” świata, w którym większość obserwowalnych elementów związanych zostaje bezpośrednio z postaciami Chrystusa, Maryi, świętych – lub ich działalnością.
Cały świat wokół, „wszystkie dzienne sprawy” wieśniacze włączane były przez kulturę ludową w chrześcijański krąg sacrum. Owo włączenie nie wyczerpywało się przy tym w dziedzinie folkloru słownego, naiwnych i nieporadnych apokryfów, lecz w istotnym stopniu determinowało postawę chłopów, ich stosunek do rozlicznych przedmiotów i zjawisk. By się o tym przekonać, wystarczy wspomnieć choćby nabożny szacunek ludu dla „darów Bożych” – chleba krojonego na krzyż i podnoszonego z ziemi – jeżeli upadł – z przepraszającym pocałunkiem, potraw żegnanych przed spożyciem, różnorakich płodów święconych uroczyście w dniach: Matki Boskiej Gromnicznej (2 II) – wosk, św. Błażeja (3 II) – jabłka, św. Agaty (5 II) – sól, św.Walentego (14 II) – len, św. Tomasza (7 III) – chleb, itp.
Również wszelkie właściwości roślin i zwierząt, ich wygląd, głosy, zachowania znajdują wytłumaczenie w niegdysiejszym lub permanentnym kontakcie z sacrum. Można tu ułożyć prawdziwą antologię. I tak np.:
Bocian: Kiedy Noe wypuszczał już zwierzęta z arki, dał bocianowi zawiązany worek, który kazał mu zanieść hen, daleko. Ciekawski bocian zajrzał do worka, z którego uciekły przez to gady i płazy. Za karę musi je łowić po dziś dzień. (Wątek ten często jeszcze bardziej upodabnia się do mitu Pandory, gdy ciekawskim jest chłop imieniem Wojciech, dopiero później – za karę – zamieniony w bociana.);
Dzięcioł: Pan Bóg przechadzając się po lesie w niedzielę rano spotkał pasiecznika, który zamierzał się siekierą na drzewo. – Czy ty, człowiecze, zapomniałeś, że dzisiaj niedziela? – zapytał surowo Pan Bóg. – Nie zapomniałem, ale w tym pniu jest rój i muszę go zaznaczyć, żeby mnie nie ubiegł mój sąsiad. Już zaraz kończę i idę do gospody... – Nie pójdziesz do żadnej gospody – rzecze na to Pan Bóg – bo już nie jesteś człowiekiem, tylko dzięciołem i do końca świata, w świątek, piątek będziesz musiał uderzać dziobem w pień...
Groch: Powstał z łez Matki Boskiej wylanych pod krzyżem.
Grzyby: „Raz przyszedł Pan Jezus ze św. Piotrem do młynarza. Ten chciał im dać placek, ale Pan Jezus go nie wziął; natomiast św. Piotr wziął go z łakomstwa po kryjomu przed Panem Jezusem. Potem szli przez las, Pan Jezus naprzód, a św. Piotr za Nim. Wtedy św. Piotr zaczął jeść placek, ale ile razy go ugryzł, zawsze się Pan Jezus na niego obejrzał, a św. Piotr nie chcąc się zdradzić wyjmował prędko z ust to, co ugryzł, i rzucał na ziemię. Gdy się to kilka razy powtórzyło, oglądnął się Pan Jezus i zapytał: Co ty robisz, Piotrze? – Św. Piotr na to: Grzyby sieję, Panie! – Od tego czasu zaczęły róść grzyby, bo ich przedtem nie było na świecie”.
Jaskółka: Jaskółka ukradła nożyczki i kłębek czerwonych nici szyjącej Maryi i za karę ma piętno nożyczek na ogonie (głębokie wycięcie), a czerwonego koloru pod szyją (chodzi o jaskółkę dymówkę – hirondo rustica)
Leszczyna: Zabezpiecza przed burzą, gdyż pod tym drzewem schroniła się Święta Rodzina podczas ucieczki do Egiptu.
Miesiączka: „Do czasu narodzenia Chrystusa kobiety miesiączki nie miewały. Zmiana jednak nastąpiła od czasu, gdy Najświętsza Panna powiła Chrystusa i kazała służącej swą koszulę krwią zbroczoną wrzucić do rzeki z tym zastrzeżeniem, aby jej nie rozwijała i nie oglądała. Służąca, nie usłuchawszy tego, stała się przyczyną, że Najświętsza Panna w gniewie rozkazała, aby odtąd cały ród niewieści co miesiąc odbywał oczyszczenie, a od tego zdarzenia i samo oczyszczenie otrzymało nazwę »soroczka« (koszula)”.
Niedźwiedź: Pewien niedowiarek chciał przestraszyć Pana Boga, gdy ten odwiedzał jego wieś. Włożył kożuch futrem do góry i stanąwszy na czworakach zaryczał. I tak już został – Pan Bóg zamienił go za karę w niedźwiedzia.
Osika: Dygocze do dzisiaj ze strachu, bo się na niej Judasz powiesił (ewentualnie: chciał się powiesić; w innym wariancie powiesił się na jarzębinie).
Pająk: Pająka nie należy zabijać, gdyż uciszył kiedyś muchę przeszkadzającą spać Dzieciątku lub wręcz przeciwnie – należy tępić za przechwałki, iż przędzie cieniej od Najświętszej Panienki...”
Skowronek (w innej wersji pliszka): Są pod specjalną opieką Matki Bożej w nagrodę za to, że wydłubały cierń z głowy umęczonego Pana Jezusa... itd., itd.
Co za cudowna wyobraźnia...
I jeszcze to:
Warto też zwrócić uwagę na powszechne przyjęcie przez wieś polską religijnych formuł powitań, pozdrowień i życzeń: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, „Szczęść Boże”, „Boże dopomóż”, „Z Bogiem”, „Boże prowadź”, „Ostańta z Bogiem”, „W imię Boże”, „Wszelki duch Pana Boga chwali”, „Niech cię Bóg ma w swojej opiece” i związanego z nimi zwyczaju czynienia znaku krzyża przed pracą, podróżą, ważną rozmową, przy powrocie do domu...
Znak krzyża czyni się wtedy, kiedy się wstaje i kiedy idzie się spać, przed każdym posiłkiem, jak wchodzi się do domu sąsiada, jak jedzie się w podróż, jeżeli jedzie się autobusem – to w drodze, jeżeli furmanką – to przed wyjechaniem rysuje się przed koniem krzyż, żegna się zapałką ogień, a nożem chleb przed pokrojeniem. Trzeba się przeżegnać przy figurach i przed kościołem, a także przed grobami na cmentarzu...
To chłopskie poczucie pełnej zależności zamierzeń i losów ludzkich od Bożego wyroku ujawniają ze szczególną siłą zapisy podziękowań w księgach łask przy cudownych obrazach i na ex-wotach, dotyczące nieraz spraw, które obserwatorowi nie obdarzonemu ludową „wrażliwością mirakularną” wydać się muszą naturalne i codzienne: „Za szczęśliwy powrót z miasta”, „Za wyrok sądu sprawiedliwy”, „Za plon obfity”... Jak zwierciadło odbijają te zapisy bolączki i krzywdy wsi na przestrzeni wieków.
To były ciekawe czasy. Warto o tym powspominać, nawet w taki skromny sposób.
Bo to już odchodzi ... do historii.
Przytoczę jeszcze tylko na zakończenie fragment poezji Norwida
C. Norwid Moja piosnka (II) „Do kraju tego...”, w. 5-8.
Do kraju tego, gdzie winą jest dużą
Popsować gniazdo na gruszy bocianie,
Bo wszystkim służą...
Tęskno mi, Panie.
Źródło: "Antropologia kultury wsi polskiej XIX w." - Ludwik Stomma.
Ilustracje: obrazy autorstwa Józefa Chełmońskiego, w kolejności: Krzyż, Burza, Przed obrazkiem, Sielanka.
Komentarze
Prześlij komentarz