Ile jest jeszcze Grądów we Wszechświecie?


To trochę prowokacyjne pytanie. Ale bynajmniej uważam, że nie jest ono absurdalne...

Ilekroć spoglądam późnym wieczorem na nasze grądeckie niebo, tyle razy nachodzi mnie refleksja. Ale to jest wielkie! Co tam hen daleko jest? Czy możliwe jest, żeby gdzieś w tym bezkresnym Kosmosie, był sobie inny. także zamieszkany świat, w którym byłaby podobnie wyglądająca wieś. Takie drugie Grądy. Ja uważam, że tak. Jest to możliwe.
Jeśli ktoś się nie zgadza z taką tezą, to uszanuję jego zdanie, ale też poproszę go o przekonanie mnie, że nie mam racji. Bo być może jedynie zasady filogenetyki, albo niektóre reguły wynikające z teorii ewolucji byłyby stanie w sposób racjonalny wytłumaczyć mi, że powstanie identycznego jak na Ziemi, analogicznie wyglądającego miejsca jest bardzo mało prawdopodobne.


Jak wyglądają nasze Grądy, albo inne miejsca na naszej Ziemi, to prawie wszyscy wiemy. Ale co jest TAM, daleko, w tym tajemniczym widzialnym z Ziemi Wszechświecie, to już nie ma takiej pewności. Ale pomimo to uważam jednak, że drugie, a nawet trzecie Grądy na pewno jeszcze muszą gdzieś istnieć! I zaraz opowiem dlaczego.!

A teraz mała lekcja. Czy ktoś spróbował sobie wyobrazić, jak wielki jest Wszechświat?
Podobno najodleglejszym obiektem zaobserwowanym z Ziemi jest pewna galaktyka bez nazwy własnej, a tylko o symbolu UDFj-39546284, która oddalona jest od Ziemi o ok. 13,3 miliardów lat świetlnych. Przyjmując, że 1 rok świetlny to około 9,5 biliona kilometrów, to będzie od nas trochę daleko.
Astronomowie uważają, że średnica obserwowalnego Wszechświata to aż 47 mld lat świetlnych. I to dopiero jest abstrakcyjna wielkość!
Ale spróbujmy to jakoś zilustrować. Wykorzystam w tym celu pewien interesujący schemat jaki znalazłem w Internecie.
Najpierw mamy naszą Ziemię z Grądami oczywiście. I nami, ich wyjątkowymi mieszkańcami.


Nasza planeta krąży z innymi sąsiadkami dookoła Słońca, niewielkiej gwiazdy, nazywanej czasami przez astronomów Żółtym Karłem, tworząc Układ Słoneczny


Już taka skala robi wrażenie. Przecież stosunkowo niedawno człowiek ledwo co dotknął stopą Księżyca a wytwór ludzkich rąk w postaci prymitywnej sondy Voyager 1 zaledwie 2 lata temu, po 35 latach wędrówki, opuścił nasz układ słoneczny. Wcześniej, mogły to zrobić tylko pierwsze sygnały radiowe.


Jak pamiętamy, pierwsze odbiorniki radiofoniczne powstały w latach 20-tych XX wieku. Co prawda 12 grudnia 1901 roku Włoch Guglielmo Marconi za pomocą telegrafu bez drutu nadał pierwszy sygnał radiowy z Kornwalii do Kanady, ale był on tak słaby, że nie sądzę, żeby mógł on opuścić Ziemię. Ale już 1 lutego 1925 r. nadano pierwszy program radiowy. A to było prawie 90 lat temu. Czyli 89 lat świetlnych od Ziemi może jeszcze sobie gdzieś tam podąża dalej w Kosmos muzyczka nadana przez ... nieżyjących już ludzi! 


Można by nawet założyć, że sygnał ten opuścił naszą lokalną gromadę gwiazd, znajdującą się w Ramieniu Oriona naszej galaktyki o nazwie Droga Mleczna. Nie można także wykluczyć, że to samo mógł zrobić pierwszy sygnał telewizyjny. Bo pierwsza transmisja telewizyjna, z Londynu do Nowego Jorku, odbyła się przecież 27 stycznia 1928 roku. Całkiem prawdopodobnym jest że, tak jak na tym zdjęciu poniżej, podobnie może wyglądać nasza galaktyka Drogi Mlecznej, w której mieszkamy. Prawdopodobnie! Bo przecież jeszcze nikt jej nie opuścił, żeby jej zrobić zdjęcie...


Nasz dysk galaktyczny ma 100-120 tysięcy lat świetlnych średnicy. Nasza Droga Mleczna widziana z boku przypomina dysk z soczewkowatym zgrubieniem w części środkowej. Jej Centrum leży ok. 27 000 lat świetlnych od Słońca, które z Ziemi widoczne jest gdzieś w gwiazdozbiorze Strzelca. U nas w Grądach trzeba latem patrzeć nisko nad horyzontem, gdzieś w kierunku Lidzbarka-Brodnicy. 
I to już są potężne odległości i rozmiary! Do dalszych obserwacji konieczny byłby już teleskop albo przynajmniej dobra lornetka! Bo co będziemy mogli wtedy zaobserwować na naszym Grądeckim niebie? W zasadzie to tylko gwiazdy pochodzące z Ramienia Oriona naszej galaktyki Drogi Mlecznej i jeszcze kilka najbliższych galaktyk z "naszej" Lokalnej Grupy Galaktyk. Bo pomiędzy nami a nimi jest już tylko gigantyczna ... pustka! To co widzimy na niebie to tylko "nasze" gwiazdy, z "naszej" Drogi Mlecznej i pomiędzy nimi świecące słabym światłem najbliższe inne galaktyki z Lokalnej Grupy Galaktyk.


Największą w grupie jest słynna Galaktyka Andromedy, czyli M31 w Andromedzie, leżąca na niebie tuż poniżej gwiazdozbioru Kasjopei. I tutaj już mamy niezłą odległość, bo dzieli nas od niej prawie 2,5 miliona lat świetlnych. Co ciekawe, można ją dostrzec nawet nieuzbrojonym okiem jako delikatną mgiełkę na niebie. Posiada ona podobny kształt i wielkość do naszej galaktyki. Razem, naszą Lokalną Grupę Galaktyk tworzy prawie 50 galaktyk. A to już całkiem anonimowy i daleki kosmos. Idąc dalej tym torem mamy potem jeszcze większy obiekt, to jest Supergromadę Lokalną w Pannie.


Ta supergromada zajmuje obszar o średnicy około 200 milionów lat świetlnych. W jej skład wchodzi około 100 lokalnych gromad i grup galaktyk, których centrum stanowi masywna Gromada w Pannie
I czy jest jeszcze od tego coś większego? Dalej mamy skupisko Supergromady w Pannie, Supergromady w Hydrze, Supergromady w Herkulesie, Supergromady w Centaurze, Supergromady w Perseuszu-Rybach oraz Supergromady w Pawiu-Indianinie. Tworzą one potężne skupisko gromad w gwiazdozbiorze Centaura i Hydry, znane jako Wielki Atraktor, a to już prawdziwy kolos!


W maju ubiegłego roku astronomowie wprowadzili nowe pojęcie – LANIAKEA (Supergromada Laniakea) – jest to supergromada galaktyk o średnicy około 500 milionów lat świetlnych (ok. 160 Mpc - megaparseków), zawierająca około stu tysięcy galaktyk o łącznej masie ok. 10E17 (czyli 10 do potęgi siedemnastej, albo prawie miliard miliardów) mas Słońca. Szacuje się, że jest ONA nawet o dwa rzędy większa od samego Wielkiego Atraktora (5x10E15 mas Słońca), a który stanowi jej centrum grawitacyjne. Poniżej przedstawiłem schemat LANIAKEI w zaznaczonymi jasnymi liniami. kierunkami przemieszczania się mas do centrum grawitacyjnego Wielkiego Atraktora. Czerwoną kropką zaznaczono przybliżone położenie Galaktyki Drogi Mlecznej.


To naprawdę abstrakcyjnie wielkie rozmiary masy, energii i kosmosu! Ale trzeba sobie zdawać też sprawę, że to co opisywałem do tej pory, to jest i tak tylko niewielką częścią "wielkiej całości", czyli obserwowanego wszechświata! WSZECHŚWIATA, w którym znaczącą część (ocenia się, że coś około 25% masy) stanowi prawdopodobnie ciemna materia. To jest dopiero ogromny, nieskończony chaos. Tak na marginesie, dodam jeszcze, że materia widzialna we Wszechświecie stanowi zaledwie 0,5% jego masy całkowitej! Czyli widziane przez nas na niebie gwiazdy, galaktyki, mgławice itp. to zaledwie pół procenta całej masy. Natomiast około 4% masy Wszechświata stanowi tzw. materia barionowa, czyli masa czarnych dziur, ciemnego pyłu międzygwiezdnego i innych okruchów materii, którą nie możemy zobaczyć za pomocą teleskopów, lecz wiemy na pewno, że tam jest!. Reszta to ciemna materia i jeszcze bardziej tajemnicza... ciemna energia, której ilość szacuje się na aż 70% masy. Tak, masy bo według Ogólnej Teorii Względności Einsteina, jej inną formą istnienia jest właśnie energia.
W pewnej umownej mikroskali można to przedstawić następująco. Ten cały wszechświat wygląda tak, jakbyśmy rozdarli na silnym wietrze poduszkę z gęsim pierzem, które wytworzyłoby gigantyczną chmurę z piór i takie pojedyncze piórko to byłaby jedna wielka Supergromada galaktyk, nabrzmiała od dziesiątek tysięcy galaktyk, składających się z 300 albo 400 miliardów rozżarzonych słońc!


W takim razie powracam do pytania na wstępie. Czy miejsce takie jak Grądy może gdzieś jeszcze istnieć? Bo biorąc kosmiczny ogrom wszechświata, te biliony, bilionów, bilionów galaktyk, w których są biliony bilionów gwiazd, wokół których krąży jeszcze więcej planet, to czy nie ma wśród nich jakichkolwiek planet podobnych do Ziemi? Przecież Żółtych Karłów podobnych do naszego Słońca jest od jasnej cholery! To czy nie ma wokół nich przynajmniej drobnego, no powiedzmy, skromnego 1 miliarda planet takich jak Ziemia? 
Uważam, że zasadniczym pytaniem powinno być nie CZY ale ILE takich planet istnieje. Bo jeśli to nie jest prawda, to wtedy trzeba byłoby powiedzieć tak samo, jak napisał to kiedyś w swojej przepięknej książce pt. "Kontakt", pewien amerykański uczony, astrofizyk, popularyzator nauki Carl Sagan, - byłoby to niesamowite marnotrawstwo przestrzeni...

I na koniec tego wpisu, jeszcze mała dygresja.
Zróbmy mały eksperyment myślowy. Jest noc i wyciągamy rękę na całą długość w górę, trzymając szpilkę w palcach. Główka od szpilki zasłania pewien mikro wycinek nieba, chociaż w zasadzie trudno nią nawet zasłonić jakąś gwiazdę. Taki właśnie punkt na niebie, tuż nad słynnym Wozem w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy wybrano i skierowano na niego teleskop Hubble'a, który wpatrywał się w taki punkt przez 20 dni.


Oto zdjęcie, które wykonał:


To tzw. Ultra Głębokie Pole Hubble'a. KAŻDA najmniejsza plamka na tym zdjęciu, to cała galaktyka. Wszystko w tym małym, czarnym punkciku na niebie, w którym gołym okiem nie widać niczego, pokazuje przeszłość i młody Wszechświat, gdyż obiekty te są odległe od nas o 13 miliardów lat świetlnych.
I TO JEST PRAWIE KONIEC NASZEGO ŚWIATA!

Komentarze

  1. Ostatnie zdjęcie, to nie jest Ultra Głębokie Pole Hubble'a.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szanowny czytelniku. Niestety nie mogę się zgodzić z zamieszczonym w Twoim komentarzu stwierdzeniem. Skoro masz tak zdecydowaną opinię, to przynajmniej podaj jakieś źródło na poparcie swojej tezy. O występie jako Anonim już nie wspomnę.
    Jest to jak najbardziej Ultra Głębokie Pole Hubble'a, czyli tzw. HUDF (Hubble Ultra Deep Field) z 2004 roku. A było jeszcze zdjęcie z HUDF09 z 2009 roku, które rozszerzono o zakres podczerwieni. Źródłem na moją wersję są dwa artykuły z amerykańskiej prasy specjalistycznej: http://www.spacedaily.com/news/hubble-04a.html a także bardzo ciekawy listopadowy numer Astronomy Magazine 2015. Pierwsze zdjęcie tzw. Głębokiego Pola Hubble'a historycznie wykonano w 1998 roku (HDF-S - Hubble Deep Field - South). Potem były jeszcze XDF w 2012r. (Hubble eXtreme Deep Field) na którym utrwalono mały wycinek HUDF, naświetlany przez 50 dni!. Ostatnimi zdjęciami tego obszaru nieba były jeszcze w 2013r. CANDELS w bliskiej podczerwieni i w 2014r. UVUDF w ultrafiolecie.
    Doceniam, że ktokolwiek czyta moje wpisy i nie jest moim zamiarem walka z odmienną opinią na temat tych wpisów. Bynajmniej jest odwrotnie. Doceniam fakt, że ktokolwiek doczyta do końca niełatwe w końcu zagadnienia popularno-naukowe. Jeśli pobudziłem Ciebie do odpowiedzi to będę wdzięczny za inne źródła na ten temat. A przyznaję, że jest bardzo pasjonujący.
    Pozdrawiam. Bogusław z Grądów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy artykuł Panie Bogusławie. Tematyka trudna ale wciągająca.
    Aleksander.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty