Polska - państwo jak u Platona?
Podróż poza granice teorii, wiedzy, doświadczenia...
Wczoraj było wielkie święto odzyskania niepodległości.
I jak co roku mam do niego ambiwalentny stosunek. Z jednej strony rozpiera mnie zwyczajna duma z osiągnięcia naszych przodków, którzy ofiarowali nam wolne i bezpieczne państwo. A z drugiej strony ogarnia mnie zaduma nad tym co się wtedy wokół nas dzieje.
Zwłaszcza to zawłaszczanie Polski przez niektórych moich rodaków ... trochę niepokoi.
Polska dla Polaków ... tak widziałem i słyszałem w TiWi.
I jak to miło, że wczoraj na TVN7 puścili "Kontakt", przepiękny i mądry film na podstawie powieści Carla Sagana pod tym samym tytułem.
Wczoraj było wielkie święto odzyskania niepodległości.
I jak co roku mam do niego ambiwalentny stosunek. Z jednej strony rozpiera mnie zwyczajna duma z osiągnięcia naszych przodków, którzy ofiarowali nam wolne i bezpieczne państwo. A z drugiej strony ogarnia mnie zaduma nad tym co się wtedy wokół nas dzieje.
Zwłaszcza to zawłaszczanie Polski przez niektórych moich rodaków ... trochę niepokoi.
Polska dla Polaków ... tak widziałem i słyszałem w TiWi.
I jak to miło, że wczoraj na TVN7 puścili "Kontakt", przepiękny i mądry film na podstawie powieści Carla Sagana pod tym samym tytułem.
"Kontakt" jest to opowieść o ludziach, o uświadomieniu sobie rzeczy ważnych, o astronomii, o polityce światowej, o społeczeństwie i wreszcie o religii i nauce. To bardzo mądry film i książka zresztą też.
"Kontakt" przedstawia historię naukowca, doktor Ellie Arroway, kobietę, która poświęciła swoją karierę dla dość wyśmiewanej wśród innych uczonych teorii kontaktu z cywilizacją pozaziemską.
Pewnego ranka odbiera sygnał radiowy z okolic odległej o 30 lat świetlnych od Ziemi gwiazdy Wega. Zawierał on szczegółowe plany międzygalaktycznego pojazdu, mogącego przetransportować pasażerów w odległą przestrzeń kosmiczną. Dr Ellie chce, by to właśnie ona była osobą, która samotnie opuści Ziemię, aby badać obce galaktyki w celu odnalezienia źródła tajemniczego sygnału oraz jako pierwszy człowiek nawiązać kontakt z jego nadawcą.
Na podstawie tych informacji zbudowano potem specjalne "urządzenie", którego tworzenie trwało wiele lat i pochłonęło olbrzymie środki finansowe, tak duże, że najbogatsze państwa globu musiały się na to złożyć. W końcu do wybudowanej wedle instrukcji kosmitów maszyny główna bohaterka dr Ellie Arroway jednak wsiadła i odbyła niesamowitą podróż kosmiczną na Wegę (co ciekawe, w książce w podróży wzięło udział aż pięciu badaczy).
Powstał tylko jeden drobny problem. Podróż, która nominalnie dla dr Ellie trwała 18 godzin, w praktyce dla obserwatorów na Ziemi nie trwała ... wcale. Kapsuła z badaczką nawet nie oderwała się od Ziemi, po prostu przeleciała przez "urządzenie" i koniec.
I co się potem okazało?
Okazało się, że nikt jej nie uwierzył, że odbyła jakąkolwiek podróż. Wręcz przeciwnie, została posądzona o przekręt i oszustwo związane z odebraniem sygnału od obcych i w konsekwencji defraudację gigantycznych pieniędzy. Oczywiście ruszyła w ruch potężna machina obrzucania jej błotem. Powołano nawet specjalną komisję Kongresu do sprawy wyjaśnienia oszustwa wszech czasów itp.
Jak zwykle przy takiej okazji, ukazało się mnóstwo bolesnej prawdy o ludziach, w kontekście poglądów na temat religii, roli wiary, a także samego Boga w życiu człowieka oraz szeroko rozumianej filozofii. Ten motyw był naprawdę bardzo ciekawie pokazany w filmie, chociaż w książce jest przedstawiony w o wiele bardziej dogłębny sposób. Po prostu jak zwykle, politycy nie potrafili zrozumieć wielkiej doniosłości tego wydarzenia, a że zazwyczaj są oni niedouczeni to efekt był bardzo smutny.
Reasumując, w filmie kosmici wynaleźli zaawansowaną technikę do szybkich podróży w czasie, w wielu wymiarach, a po odbyciu podróży dr Ellie Arroway wraca na Ziemię i ... jest posądzana o oszustwo. Istne szaleństwo ...
Co ciekawe, najpierw, kilka miesięcy wcześniej została odrzucona spośród grona kandydatek do podróży za brak wiary w Boga, bo jako ateista-naukowiec nie może przecież reprezentować całej ludzkości, która przecież w większości jest wierząca. A na koniec zarzuca się jej brak posiadania twardych dowodów dla jej rzekomej podróży, w którą Ona ... tak głęboko wierzy. Praktycznie uznano ją za przysłowiowego świra, którego trzeba izolować od reszty społeczeństwa.
I czego z tego wynikało?
Pewnie różnie można to zinterpretować. Ale mnie się wydaje, że Carl Sagan posłużył się tutaj raczej platońską alegorią jaskini, znaną również pod nazwą "jaskini Platona" czyli metaforycznego przedstawienia ludzi w ziemskim świecie oraz wpływu idei na ten świat. Obraz ten przedstawiony jest w jednym z dialogów Platona pod tytułem "Politea" (nazywanym również Państwem) w VII księdze.
Przedstawia on uwięzionych w jaskini ludzi, skrępowanych łańcuchami, którzy oglądają jedynie cienie (zjawiska) prawdziwej rzeczywistości. Przebywają oni w ciemnościach w głębi jaskini. Ich twarze zwrócone są w stronę ściany, na którą padają cienie rzeczy, znajdujące się przed ogniskiem, zapalonym powyżej nich. Dno jaskini, w którym znajdują się ludzie, to świat doczesny, w jakim żyją. Łańcuchy, które krępują ludzi, to rzeczy, sprawy, które wiążą ich ze światem doczesnym. Cienie natomiast, które widzą ci ludzie, są odbiciem prawdziwej idei. Platon uważał, że tylko dzięki wyzwoleniu się z łańcuchów, tj. od spraw życia doczesnego, ludzie są w stanie poznać prawdę wyższą, czyli świat idei. Dusza ludzka jest w stanie poprzez anamnesis, czyli przypomnienie, dojść do świata idei. Tak podaje to Wikipedia. Trochę skomplikowanie.
Ale może wyjaśnię to bardziej po polsku, prościej i dosadniej.
Siedzą sobie ludzie w tej jaskini, a wiadomo jak to w jaskini ciemno i zimno. W pewnej chwili jeden z nich jakimś sposobem wydostaje się na zewnątrz na słoneczko. No i widzi, że tam po za tą jaskinia jest ładnie, widno i cieplutko. Potem wpadł z powrotem do tej jaskini i próbuje opowiedzieć współplemieńcom jak było na zewnątrz. Ale ci mają go wariata po prostu, uważają, że zmyśla. Uważają sobie, co on opowiada za głupoty. Przecież w tej jaskini jest ładnie i bezpiecznie, więc po diabła się pchać na jakieś idiotyczne słońce skoro tu jest tak dobrze? Pewnie chce ich wywieść w pole, bo tam czekają jakieś wilki, które go przekupiły, żeby wydał im kumpli na pożarcie. Po prostu nie są w stanie kompletnie się porozumieć.
I tak samo było w filmie no i oczywiście w samej książce też. Tyle, że skala tej "platońskiej jaskini" została rozszerzona do skali globalnej. Tutaj jaskinią jest już cała Ziemia, a platońskie Słońce i inne atrakcje poza "jaskinią", to oczywiście Kosmos, planeta Wega, tunele czasoprzestrzenne i niezwykłe obserwacje jakie przekazała ludziom, niestety tylko ustnie, dr Arroway. Ale w końcu i tak praktycznie nikt jej nie uwierzył...
No ale dosyć tego filozofowania.
Namawiam przynajmniej do lektury książki, bo warto!
A dlaczego to wszystko napisałem?
Ponieważ podobną refleksję powziąłem wczoraj po filmie w kontekście aktualnych wydarzeń jakie zachodzą wokół nas.
Polska to chyba taka sama jaskinia Platona.
Pierwsze cztery fotografie pochodzą z filmu "Kontakt" (1997r.) R.Zemeckisa natomiast ostatnia z serwisu fotograficznego: Sxc.hu - freeimages.com
Komentarze
Prześlij komentarz