Wczoraj był Swiatowy Dzień Kota

Ciekawe czy ktoś o tym jeszcze pamiętał. Niby wydarzenie mało ważne, ale czy jednak tak musi być dalej. Czyż kot nie zasługuje na trochę szacunku. Przecież oficjalnie, to zwierzątko DOMOWE. Tak jak kura, krowa, koń czy pies. Wiem. Dwa pierwsze są pożyteczne bo je ... zjadamy, koń wspiera człowieka jeszcze gdzieniegdzie w pracy oraz dostarcza rozrywki, pies, niby nas pilnuje. A kot? Do czego służy człowiekowi kot?



Przez długie wieki kot był utożsamiany z jednej strony z dzikością, nieujarzmieniem, wolnością, zaś z drugiej postrzegany był ze swoją przydatnością w walce z gryzoniami. Wieki całe towarzyszył człowiekowi łowiąc myszy i szczury, a w zamian dostawał schronienie, opiekę i dodatkowe pożywienie. Jak napisał P. Naville, w "Wiedzy o zachowaniu się kotów", w mrocznych czasach średniowiecza, kot był postrzegany jako uosobienie mocy szatańskich przez co był też okrutnie prześladowany, często torturowany i zabijany. Był symbolem fałszu, pokrętności i nieodłącznym towarzyszem czarownic. Fakt. Tak było. Ale już chyba nie jest...
Z czasem, wraz z rozwojem myśli społecznej, świadomości i tolerancji kot znów okazał się godny zainteresowania jako zwierzę domowe, a zwłaszcza dla "miastowych". Niestety, jak zauważyłem, trochę inaczej jest na wsi.
Na wsi, kot jest postrzegany i traktowany zdecydowanie inaczej niż w mieście. Na wsi, widziany jest przede wszystkim jako zwierzę użyteczne, przeznaczone w zasadzie wyłącznie do łowienia myszy. Tak jak pies jest po to by pilnować domu i za swoją służbę dostaje miskę strawy, tak kot ma łowić myszy i inne gryzonie, a za swoją pracę jest ... najczęściej po prostu tolerowany. 
Pamiętam to jeszcze z czasów swojego dzieciństwa, jak na wsi, a raczej już na przedmieściach miasta, gdzie zamieszkiwali moi dziadkowie, tej tolerancji towarzyszyło zapamiętane przeze mnie na całe życie okrucieństwo. Okrucieństwo widoczne w sposobie odnoszenia się do kociego potomstwa, które najczęściej było kotce zabierane i zabijane w mało humanitarny sposób. Było topione w gnojowicy. Niestety i dziś jak się słyszy, na wsiach na porządku dziennym jest topienie kociąt. Często, w niektórych gospodarstwach pozostawia się tylko jedno kociątko, dla zapewnienia ciągłości istnienia łowców gryzoni w domu. O ironio, obecność w domu dzieci daje większe szanse na pozostawienie kociąt, traktowanych przez młodszych mieszkańców gospodarstwa jak żywe zabaweczki.

Według mojej znajomej lekarz weterynarii z Działdowa Pani Ani Gesek, koty na wsiach żyją znacznie krócej niż koty domowe w mieście. Nawet czterokrotnie krócej! Nieliczne dożywają zaledwie czterech lat! To jest naprawdę straszne i niesprawiedliwe. My, rzekomo rozmiłowani w przyrodzie i zwierzętach chrześcijanie, z ustami pełnymi frazesów o miłości do bliźniego i wszystkich innych stworzeń, jesteśmy beznadziejnie okrutni dla tych małych, bezbronnych zwierząt! DLACZEGO?!

Jeszcze dzisiaj większość mieszkańców wsi wyrazi opinię, że kot to polowaniem na gryzonie musi sobie zarobić na miseczkę mleka, czy resztki ze stołu. Zresztą najczęściej musi się nimi podzielić z psem, przywiązanym często do końca łańcucha. Co ciekawe, mało kto na wsi ma w ogóle świadomość, że mleko może być przyczyną biegunki u kotów, której następstwem jest wycieńczenie i śmierć. Nie jest też powszechnie znane, że to co jest dobre dla psa, nie zawsze służy kotu. Ponadto trzeba sobie zdawać sprawę, że na wsi żaden kot nie jest bezpieczny, bo większość kotów zjada myszy. Jest to niby normalne, ale jednak, czy ktoś pomyślał, że niejednokrotnie rolnicy wysiewają zaprawione trucizną nasiona, żeby truć myszy. Bo kiedy myszy się najedzą, to kot ma lekkie polowanie i smaczną przekąskę. Ale później trucizna zabija ... kota.
Czy ktoś zdaje sobie też sprawę, że większość kocich maluchów pada ofiarą szczurów i kun. I można tak jeszcze długo...
Na wsi nie ma żadnej świadomości, że koty powinno się sterylizować. Po prostu. Trudno, że to trochę kosztuje. Nawet ze 100 zł. Ale skoro żyjemy podobno w cywilizowanym świecie, skoro trzeba szczepić przeciwko wściekliźnie psy i koty, skoro trzeba rejestrować i obrączkować trzodę, to chociaż dla własnego bezpieczeństwa dopełnijmy i tego obowiązku. To z pewnością ureguluje nadmiar tych miłych skądinąd zwierząt. 

Wiem, że duża liczba ludzi, na całe szczęście, traktuje koty inaczej, lepiej, z troską i miłością. Ale jeżeli jeszcze nie to ZMIEŃMY TO SZYBKO.

Dlatego z okazji Światowego Dnia Kota życzę wszystkim kotom aby zawsze miały pełne miseczki jedzenia, odrobinę wolności bo przecież muszą chodzić własnymi ścieżkami no i oczywiście dobrego traktowania przez człowieka. Kot odwzajemnia dobre traktowanie ogromną miłością i czułością. Moja rodzina kocha koty a te najbardziej wymagające wsparcia przygarnęła do siebie. Oba nasze sierściuchy zostały pozyskane z tzw. wolnego rynku. Kiana, piękna kotka perska, była czempionka Polski, jako już wyeksploatowana w miotach, została przez nas zakupiona od hodowczyni za przysłowiowe grosze. Natomiast Molly, rasy dachowiec grądecki, to kotka porzucona przez niewdzięcznych właścicieli, którzy wzięli sobie "zabawkę" na letni sezon, a potem porzucili na pastwę losu i zimy. W pewien około bożonarodzeniowy wieczór, ponad dwa lata temu, kiedy za oknem szalała śnieżyca, pojawiła się znikąd na parapecie okiennym oczekując wsparcia. I została z nami. Już do końca swoich dni. Kochana kicia. Teraz jest bohaterką incydentalnych wpisów z cyklu "Dziwne przypadki panienki Molly". Bo to naprawdę kocia mądrala...
Poniżej moje koty.



Zapraszam do dyskusji i pokazania swoich kotów.

Komentarze

  1. Jestem zdania, iż kocięta jako zwierzęta są wielce przyjazne. Tym bardziej, że ja również posiadam u siebie ciekawego kotka. Wielce podoba mi się to co przedstawiono w http://allgreen.pl/co-wplywa-na-dlugosc-zycia-kota/ i moim zdaniem, faktycznie tak jest często. Tym bardziej, iż kotki są całkiem popularnym pupilem domowym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty