Trzymałem w dłoni kawałek Marsa!
Brzmi nieprawdopodobnie ale jest to najprawdziwsza prawda.
W czwartek 21-go sierpnia, trzymałem w ręku fragmenty skały marsjańskiej, która dostała się kiedyś na Ziemię w postaci meteorytu. Wyglądała podobnie do tego kawałka meteorytu znalezionego w Afryce, na zdjęciu poniżej. Była co prawda dużo mniejsza, lecz miała podobną barwę. Bynajmniej nie czerwoną jak czerwona planeta!
W związku z tym, że jest to mój kolejny wpis o tematyce związanej z astronomią byłoby wskazanym wspomnienie dlaczego o tym tak często piszę. W końcu nie każdego interesować musi astronomia.
Jak się okazuje, wszystko to ma jednak ścisły związek z życiem naszych Grądów i okolic. Jakiś czas temu, kilkoro z mieszkańców naszej wsi, uległo niezwykłemu czarowi pasjonujących spotkań z prawdziwą astronomią. I to dosłownych spotkań. Twarzą w twarz.
Spotkania te odbywają się w ramach tzw. "SeniorStars"czyli Astronomii i Gwiazd dla Seniora. Są to zajęcia z astronomii i wiedzy o kosmosie, zorganizowane w projekcie realizowanym przez Fundację Nicolaus Copernicus i pod patronatem Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
Co prawda na spotkania zapraszane są przede wszystkim osoby, które ukończyły 60 rok życia, lecz nie zauważyłem, żeby organizatorzy odmówili wykładu osobom trochę młodszym ale zainteresowanym omawianą tematyką. Cały cykl zajęć odbywa się już od lipca br. i ma trwać aż do grudnia 2014r.
W ramach tego fantastycznego projektu zajęcia odbywają się, co dwa tygodnie, w formie wykładów teoretycznych oraz pokazów praktycznych przeprowadzanych przez pracowników naukowych z UMK w Toruniu. Czyli samą elitę polskiej Astronomii! Następne spotkanie ma się odbyć w czwartek 4 września o godzinie 17-tej w sali Restauracji "Świtezianka" w Rybnie. Trzeba pamiętać tylko swój PESEL i nic więcej. Wszystko jest za darmo.
Przedwczorajszy wykład poprowadził astronom Jacek Drążkowski, specjalista i pasjonat meteorytów, członek Polskiego Towarzystwa Meteorytowego. To on przyniósł i pokazał nam fragmenty meteorytu pochodzącego z Marsa. Bo jak się okazuje, na Ziemi znaleziono już dosyć sporo tych gości z kosmosu, a wśród nich również i fragmentów skał marsjańskich. Aż trudno w to było uwierzyć. I dopiero prawie trzygodzinny wykład przekonał nas, że to jest naprawdę możliwe.
Chyba każdy słyszał o meteorytach albo meteoroidach. Są to pozostałości drobnych skalnych ciał niebieskich przyciągniętych przez znacznie większe ciało niebieskie, czyli naszą kochaną Ziemię i które w postaci ciała stałego dotarły do jej powierzchni. Po prostu, nie zdążyły się spalić albo jeszcze inaczej, odparować podczas przechodzenia przez atmosferę ziemską.
Meteoryty powstały podczas formowania się układu słonecznego i miało to miejsce jakieś 4,5 miliarda lat temu. Najwięcej ich krąży między orbitami Marsa i Jowisza. W przestrzeni kosmicznej zderzają się ze sobą przez co wypadają ze swoich orbit i niekiedy wpadają na kurs kolizyjny z Ziemią. I tyle. To co możemy jeszcze oglądać w postaci tzw. Perseidów to meteoroidy, ale nie większe od ziarenek piasku. One całkowicie odparowują. Nawet nie zdążą zbliżyć się do powierzchni Ziemi.
Z wykładu dowiedziałem się, że znajdowane na Ziemi meteoryty występują w rozmiarach od drobnych okruchów do bloków o kilkumetrowej średnicy. Że, ze względu na skład meteoryty dzieli się na: meteoryty żelazne (syderyty), meteoryty żelazo-kamienne (syderolit) – tworzą się między metalicznym jądrem a krzemianową powłoką planetoidy i meteoryty kamienne (aerolity), Chondryty (do 10% krystalicznego żelaza), Achondryty (do 1% krystalicznego żelaza, do złudzenia przypominające bazalty).
Ich podział i rodzaje jest oczywiście bardziej złożony, ale już to pokazuje, że to dosyć skomplikowane zagadnienie.
Z polskich meteorytów najbardziej znany jest żelazny meteoryt Morasko, którego kawałki są do dzisiaj znajdowane pod Poznaniem. Jak widać na załączonym zdjęciu bryły tego meteorytu jego powierzchnia zewnętrzna zachowała charakterystyczną rzeźbę tzw. regmagliptów, która jest efektem topnienia i rozpływania się meteorytu w czasie przelotu przez atmosferę ziemską. Musiała na nią działać niezwykle wysoka temperatura, zbliżona do temperatury topnienia żelaza.
I jeszcze jego przekrój z widocznymi strukturami żelaza.
No dobrze. To skąd tak naprawdę możemy przekonać się, że to co opisywałem na wstępie może pochodzić z Marsa.
Jak wiemy ze szkoły, planeta Mars, czwarta licząc wg rosnącej odległości od Słońca, znana była już od czasów starożytnych. Jej średnia odległość od Ziemi wynosi 78 mln km, czyli trochę daleko. To jak to to mogło przelecieć taki kawał kosmosu i trafić na Ziemię?
Otóż policzono, że ogromny meteoryt uderzający w powierzchnię Marsa z prędkością na przykład 10 km/s może odłupać i wyrzucić z odpowiednią prędkością (prędkość ucieczki z Marsa to 5 km/s) bloki skalne o średnicy do pół metra, jeśli wybije przy tym krater o średnicy 12 km. Jeżeli powstanie krater o średnicy 30 km, powierzchnię planety mogą opuścić bloki metrowej średnicy. Zakłada się, że około 180 mln lat temu powstał na Marsie krater o średnicy ponad 100 km, uleciały wtedy w przestrzeń kosmiczną siedmiotonowe odłamki skalne. Bryły te zderzały się później w przestrzeni międzyplanetarnej, rozłupując się na mniejsze kawałki, na Ziemię dotarły odłamki o średnicy nie przekraczającej jednego metra.
Fajnie, ale skąd wiemy, że te meteoryty pochodzą właśnie z Marsa? Po pierwsze zbadano ich wiek. Skały ziemskie liczą około 4,5 mld lat, i tyle samo mają inne meteoryty jakie znaleziono, natomiast wiek meteorytów z Marsa zawiera się pomiędzy 130 mln do 1,2 mld lat. Czyli są dużo, dużo młodsze.
No i jest jeszcze kilka innych metod to potwierdzających, ale ja przytoczę tylko dwie z nich, chyba najbardziej oczywiste. Zbadano skład izotopowy pęcherzyków gazu zamkniętych we wnętrzu meteorytu. Już w 1982 r. wykazano zgodność między składem izotopowym gazów uwięzionych w meteorytach z Marsa i składem atmosfery marsjańskiej zmierzonym przez amerykańskie sondy Viking. Porównując skład chemiczny gazów schwytanych w meteorytach (dwutlenku węgla, azotu, argonu, neonu, kryptonu i ksenonu) ze składem chemicznym marsjańskiej atmosfery, przekonano się, że mamy do czynienia z właściwie identycznymi mieszaninami.
Porównano także ich skład chemiczny. Lądowniki sond kosmicznych Viking zbadały kiedyś także skład chemiczny próbek marsjańskiej gleby. Okazało się, że skład meteorytów z Marsa jest zgodny ze składem gruntu marsjańskiego. Zawiera nietypowe dla skał ziemskich, większe ilości siarki, chloru i bromu.
Mnie to w zupełności przekonuje.
Miałem kawałek Marsa w dłoni.
Mądrego zawsze jest miło posłuchać.
Komentarze
Prześlij komentarz