Szpiedzy tacy jak ... Oni

Czy ktoś pamięta film pt. "Bliskie spotkania trzeciego stopnia" Stevena Spielberga z 1977 roku. Dawno temu, bo za nieboszczki komuny wyświetlano go w polskich kinach, ale co ciekawe, dopiero od 1979 roku. Pamiętam, jak kiedyś, jeszcze jako student, zamiast na wykład poszedłem stać w gigantycznej kolejce po bilet na ten film. A grali go wtedy w nie istniejącym już dziś kinie "Kosmos", wtedy najlepszym w Szczecinie. To dopiero było wydarzenie! Wszyscy wówczas o tym rozmawiali!
Była w tym filmie taka niesamowita scena, w której pewnej nocy, głównemu bohaterowi, który siedział gdzieś na pustkowiu w swoim samochodzie z padniętym silnikiem, zaczęły się ukazywać na niebie bardzo szybko przemieszczające się punkty świetlne. Można było wtedy narobić ze strachu w pewne części garderoby! Oj można było. Robiło to wtedy na nas wrażenie! To nie to co teraz, gdzie w kinach albo w TV co chwila to grają jakieś filmy o wampirach albo innych cudakach. Chociaż to był tylko film, nota bene oscarowy, pamiętam te swoje emocje bardzo dokładnie ze wszystkimi szczegółami, aż do dzisiaj. Poniżej pokażę jeszcze kadr z tego filmu. Ładny, prawda?



Niedawno, kiedy obserwowałem nocne niebo nad Grądami, byłem świadkiem równie niezwykłego i efektownego, aczkolwiek wyjątkowo realnego zdarzenia. Obserwowałem, jak przez nocne niebo przemierzały trzy, statyczne wobec siebie, punkty świetlne! Przyznaję, że trochę się początkowo pogubiłem, myśląc, że to jakieś przywidzenie, ale zaraz uzmysłowiłem sobie, że to jednak nic niezwykłego. To tylko szpiedzy! Najprawdopodobniej tryplet satelitów szpiegowskich amerykańskich NOSS albo chińskich Yaogan. Tak je było właśnie widać, podobnie jak na tym filmiku z YouTube.
Tak, tak. My sobie smacznie śpimy, a tu inni nam do zagrody zaglądają! 
Więc po powrocie do domu sprawdziłem w internecie, że to najprawdopodobniej był chiński satelita szpiegowski Yaogan 16 A a jego niezwykłość polegała na tym, że tak naprawdę był to nie jeden ale trzy satelity lecące specjalnej formacji w kształcie trójkąta, w odległości ok. 50-60 km od siebie. Służą one zazwyczaj do śledzenia obiektów morskich.
A skąd taki pomysł, żeby latały w takich formacjach, otóż odpowiedź jest bardzo prosta, ponieważ trzy satelity mogą śledzić statki dokładniej poprzez pomiar różnicy czasu odbieranego sygnału. Zadaniem ich jest wykrywanie łączności i sygnałów sterujących uzbrojeniem, które są niemal nieprzerwanie emitowane przez okręty wojenne. Takie formacje satelitów pozwalają bardzo precyzyjnie określić położenie, prędkość, zanurzenie i kierunek ruchu statków i okrętów. Przynajmniej takie jest oficjalne zadanie tychże satelitów, bo nie wiadomo jakie jeszcze inne zadania spełniają.

Pierwsze w historii były amerykańskie satelity NOSS 1 (pierwszej generacji), potem niektóre radzieckie Kosmosy a od niedawna chińskie Yaogan. Poruszają się one na orbicie około ziemskiej najczęściej po elipsach, na wysokości 800-1400 km, natomiast pełny obieg wokół Ziemi zajmuje im prawie dwie godziny co sprawia że poruszają się po niebie stosunkowo wolno i możemy je obserwować nawet przez 5-10 minut.

Przelatujące trójkątne formacje NOSS można zobaczyć prawie z każdego miejsca na Ziemi. Możemy nawet przewidzieć, kiedy takie formacje satelitów NOSS lub inne podobne będą przelatywać na naszym niebie, należy tylko wykorzystać dostęp do odpowiedniej strony o adresie http://www.satflare.com/track.asp?q=39011#TOP, wpisując w odpowiednim miejscu nazwę satelity. Ten podany obok link prowadzi na przykład do informacji dotyczącej opisywanego chińskiego satelity Yaogan 16 A. Poniżej mapka z trajektorią przelotu tego satelity oraz jego położenie na tle gwiazdozbiorów. Jak widać, leciały one niemalże nad samą głową, tuż obok gwiazdy Polarnej. 



Ciekawe, prawda?
Od teraz każdy z nas może być również szpiegiem i śledzić ... przelatujące satelity szpiegowskie.
Nad naszymi głowami lata ich kilkaset! Ale tak naprawdę to tzw. "gołym okiem" możemy wyśledzić tylko kilkanaście z nich. Dlatego przydaje się w tym wypadku dobra lornetka. Niestety, są dość daleko od powierzchni Ziemi i wyglądają jak ... najmniejsze gwiazdy. Ale za to się poruszają!
Ale które z nich możemy na przykład śledzić? Znalazłem informacje, że napewno możemy wyśledzić satelity chińskiej serii Yaogan 16, Yaogan 17 i Yaogan 18, niektóre amerykańskie NOSS 1 a nawet niektóre radzieckie, dzisiaj już rosyjskie COSMOS-y. Na przykład Kosmos 2368 czyli Cosmos 2368, rosyjski satelita szpiegowski obrony przeciwrakietowej wczesnego ostrzegania satelitarnego, który został uruchomiony w 1999 roku jako część rosyjskiego programu obronnego "OKO". Satelita ten ma na celu wskazanie startów rakiet za pomocą teleskopów optycznych i czujników podczerwieni. Ale jest to satelita pojedynczy, za to dość dobrze widoczny bo duży i jasny (4 wielkość gwiazdowa). 
Albo inny, amerykański szpieg NOSS 1 (J), który za dwa dni będzie przelatywał po grądeckim niebie. W nocy z wtorku na środę, krótko po północy będzie przelatywał w formacji trójkątnej. 


Będzie można go wyśledzić kierując wzrok na gwiazdozbiory Herkulesa i Łabędzia. 


Ciekawy jest też fakt, że następne satelity serii NOSS 2, czyli już drugiej generacji, krążą w formacjach dwójkowych, ale za to dysponują znacznie lepszym oprzyrządowaniem optycznym. Normalnie, w sprzyjających warunkach atmosferycznych, satelity serii NOSS osiągają wielkości jasności od 7 do 8, czyli na pograniczu widoczności okiem nieuzbrojonym. Natomiast czasami się rozjaśniają do wielkości 2 do 4, i wtedy łatwo widoczne są nawet dla obserwatora bez lornetki. Za to trzeba przyznać, że ich widok przyprawia o dreszcze. To niemalże UFO na niebie!

Komentarze

  1. No i nie udało się tym razem. Było silne zachmurzenie a do tego strasznie dawał "Łysy", czyli Księżyc. Poświata była na pół nieba. Co prawda miałem jeszcze nadzieję na NOSS 1 (A), który o 23:58 miał lecieć obok gwiazdy Polaris, czyli północnej, lecz w chwili jego przejścia naszły chmury :(. Natomiast pojutrze, o 00:23 będzie przelatywał NOSS 1 (B). Warto na niego zapolować!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty