O rumaku, jeźdźcu, Napoleonie i Nowym Grodzicznie!

Co ma wspólnego Cesarz Francuzów z rumakiem albo jeźdźcem? Pewnie coś by się na ten temat w historii znalazło. A z Nowym Grodzicznem? Oj, to już mielibyśmy mały problem. Albo może się mylę. Bo pewnie nie można wykluczyć, że ze dwieście lat temu z okładem, jakieś pododdziały Wielkiej Armii Napoleona, które maszerowały wtedy żwawo na Moskwę, "zahaczyły" sobie o tę ładną wieś. Ale to temat na inną okazję. Tę karkołomną szaradę przedstawiłem, ponieważ dowiedziałem się o tym związku we wtorek na Pikniku Astronomicznym "Pod gwiazdami" w Nowym Grodzicznie. Właśnie tego rodzaju anegdoty i inne bardzo ciekawe historyjki można było usłyszeć na tym festiwalu nauki! Tak, nauki, bo ona tam wtedy królowała. Trzech pasjonatów astronomii, panowie Sebastian Soberski, Robert Szaj i redaktor miesięcznika Urania (przepraszam, ale nie zapamiętałem nazwiska), z niesamowitym zaangażowaniem opowiadali o tajemnicach kosmosu. Kto nie był, niech żałuje!
Tak, dobrze. No to skąd się wziął ten tytułowy rumak i Jego Cesarska Mość? Eh, i tutaj kryją się te konfitury, czyli prawdziwe korzyści ze spotkania z astronomią. 
Okazuje się, że rumak i jeździec, po arabsku oznaczają odpowiednio Mizar i Alkor. W końcu to Arabowie wymyślili astronomię albo pismo czy matmę! 


Pewnie każdy doskonale wie, gdzie można znaleźć na niebie Wielki Wóz, czyli układ najjaśniejszych gwiazd wchodzących w skład gwiazdozbioru Wielkiej Niedźwiedzicy. Ale pewnie już nie każdy kojarzy sobie fakt, że druga od końca w "dyszlu wozu" to jest to tzw. gwiazda podwójna (czyli dwie gwiazdy tuż obok siebie) i nazywają się one Mizar, a ta tuż obok niej (w odległości ok. 12 sekund kątowych) Alkor. Te dwie gwiazdy tworzą gwiazdę wizualnie podwójną (nie są ze sobą grawitacyjnie powiązane). A tak to było widać przez okular teleskopu.


Co ciekawe, Mizar jest w rzeczywistości gwiazdą wielokrotną, a ściślej ujmując - składa się z dwóch par gwiazd podwójnych obiegających się wzajemnie i krążących wokół wspólnego środka masy całego układu. Ale widzimy gołym okiem ją jako jedną! I tutaj nareszcie mamy Napoleona. Albowiem ciekawostką historyczną może być fakt, że podczas wcielania żołnierzy do armii napoleońskiej sprawdzano ich wzrok właśnie na układzie Mizar-Alkor. Kto zobaczył dwie gwiazdy, ten mógł zostać kanonierem albo snajperem.
I w takim to oto stylu podróżowaliśmy po naszym nocnym niebie. 
Jeszcze późnym wieczorem udało się "zaliczyć" Saturna z pięcioma księżycami, w tym największego w całym Układzie Słonecznym, Tytana.



Ciekawostkę stanowi odwrócony obraz jaki widzimy w okularze teleskopu!
Oraz boga wojny czyli Marsa



Ten ostatni nie pochwalił się niestety swoimi szatańskimi towarzyszami Fobosem i Deimosem. Były niestety zbyt małe, żeby je dostrzec nawet przez tak wielkie teleskopy.
Jeśli dobrze rozpoznałem, to posługiwaliśmy się dwoma teleskopami w układzie optycznym Newtona, tj. Teleskopem Sky-Watcher (Synta) Dobson 16" GoTo i jego trochę mniejszym odpowiednikiem o średnicy zwierciadła 12" czyli 305 mm. Oj chciałbym coś takiego mieć! To to co widać w tytule wpisu.
Ale dalej...
Pięknie opowiedziano historię o Albireo, również podwójnym układzie gwiazd w gwiazdozbiorze Łabędzia, przepięknie prezentującego się na tle naszej Drogi Mlecznej.


Albireo to układ dwóch gwiazd o różnych barwach. Niebieskiej i pomarańczowej. Ta pierwsza jest bardzo gorąca, stąd jej niebieska barwa. Druga jest chłodniejsza, tak jak nasze Słońce. 


Dwie piękne gwiazdy, tak jak para oczu dla królewskiego ptaka!
Potem podziwialiśmy niezwykłą mgławicę planetarną M57 w gwiazdozbiorze Lutni. 


Kiedyś, jeszcze w XVIII wieku, jej odkrywca Francuz Darquier de Pellepoix opisał ją jako „niepodobną do żadnej innej znanej mgławicy” i „przypominającą słabnącą planetę”. Dzisiaj wiemy, że nie ma ona nic wspólnego z jakimikolwiek planetami i jest pozostałością po wybuchu gwiazdy! Pewnie tak będzie wyglądało nasze Słońce, kiedy wyczerpią się w nim zapasy wodoru, co nastąpi za mniej więcej kolejne 5 mld lat, Słońce zmieni się w czerwonego olbrzyma. Prawdopodobnie pochłonie wtedy trzy najbliższe mu planety. Po kolejnym miliardzie lat odrzuci zewnętrzne warstwy i będzie zapadało się pod własnym ciężarem, przeistaczając się w białego karła.  Potem prawdopodobnie eksploduje i pozostanie po nim to co z M57 albo będzie dalej stygło, aż stanie się czarnym karłem. 
Oglądaliśmy też obiekty tzw. głębokiego nieba jak na przykład wielką gromadę kulistą M13 w Herkulesie. Przyznam się, że próbowałem dopasować jakieś fajne zdjęcie tej gromady gwiazd, lecz ze wszystkich, zresztą bardzo pięknych zdjęć jakie można znaleźć w internecie, nie znalazłem żadnego, które oddałoby wiernie to co widziałem przez okular teleskopu. 


Mgiełka z setek tysięcy gwiazd a na jej tle lśniły pojedyncze błyszczące najbliższe gwiazdy, tak bliskie jakby na wyciągnięcie ręki. Hipnotyczny, prawie trójwymiarowy obraz. Jaki piękny jest wszechświat widziany przez okular teleskopu!
Jak jeszcze jest w nim dużo do odkrycia i zobaczenia.
Ten, kto tam nie był niech teraz żałuje. Ale może za rok znowu się spotkamy...

Komentarze

Popularne posty