ISON. Czyli wizyta nocnego gościa


No doprawdy nie można przepuścić takiej nadzwyczajnej okazji, żeby nie móc zobaczyć tak rzadkich i wyjątkowych zjawisk na naszym nocnym niebie. Już kilka razy pozwoliłem sobie zamieścić na łamach naszego bloga trochę informacji z dziedziny astronomii, ale mieszkać w Grądach, mieć nad głową tak ciemne i przejrzyste nocne niebo i z takiego dobrodziejstwa nie skorzystać! Toż to byłaby kompromitacja. Nawet dla osób nie zainteresowanych astronomią, obejrzenie tego rodzaju zjawisk kosmicznych powinno być atrakcyjne. Przecież za trochę ponad miesiąc wszyscy będą śpiewać o "Gwieździe Betlejemskiej", która była jak uczeni prawią, najzwyklejsza kometą, tyle, że wyjątkowo jasną i która pojawiła się w "TAKIEJ" chwili!

W tym tygodniu na godzinę przed wschodem słońca (wsch. o godz. 7:05), czyli dość wcześnie rano, możemy dostać podwójną niespodziankę. Merkurego i aż dwie komety! Merkury, który jest jak wiadomo planetą krążącą najbliżej Słońca, i jest przez to także kiepski do obserwacji. Toteż, już na półtorej godziny przed wschodem Słońca, aż gdzieś do około 6:30, będzie można jego zaobserwować nisko nad horyzontem, patrząc w kierunku Wschód - Południowy Wschód, to tak mniej więcej jak na Działdowo, niedaleko pięknej Spiki, najjaśniejszej gwiazdy z konstelacji Panny. Potem blask na wschodzie będzie zbyt wielki aby cokolwiek dojrzeć. Podobnie wcześniej nie ma co jego wypatrywać, bowiem będzie jeszcze schowany za horyzontem.


Za to komety mają być podobno tak piękne, że palce lizać. Co prawda na razie można je zaobserwować przy pomocy zwykłych lornetek, ale fachowcy uważają, że najlepsze jest jeszcze dopiero przed nami. Za dwa tygodnie potencjalnie najefektowniejsza kometa C2012/ S1 ISON, ma osiągnąć najbliższe położenie względem Słońca. W dniu 28 listopada ma być circa 1,2 mln km od naszej gwiazdy. My znajdujemy się od Słońca prawie 150 mln km. Teoretycznie można spodziewać się coraz większego jej warkocza. Co niektórzy napaleni astronomowie przewidują, że ogon komety ma być jaśniejszy nawet od blasku Księżyca. Podobno, kiedy będzie przelatywać obok Słońca to ma wybuchnąć efektownym warkoczem gazów z dwutlenku węgla i wody! No cóż. Pożyjemy, zobaczymy. Aż wierzyć mi się nie chce. Oby Słońce jej nie odparowało i zniszczyło! A dlaczego jeszcze nie widzimy jej gołym okiem? Bo jest jeszcze na obrzeżach naszego układu słonecznego a jej jądro, czyli głowa komety o średnicy 10 km, pędzi do nas z prędkością prawie 150.000 km/h. Aktualnie zobaczyć ją można nad Spiką. Od grudnia, jeśli ocaleje i wyjdzie spoza Słońca, ma być coraz wyżej na naszym niebie. Ma być nawet tak jasna, że będzie widoczna w biały dzień! 


Druga kometa o nazwie Lovejoy, to od nazwiska jej odkrywcy, będzie znacznie wyżej, gdzieś w okolicach gwiazdozbioru Lwa. Ale ta, to już jest dla koneserów nocnego nieba. Oby tylko pogoda dopisała. Bo aktualnie jest jeszcze fatalna.

Komentarze

Popularne posty