Owadzie podsumowanie tego roku...


Mróz jednak zrobił swoje. Praktycznie cała okołodomowa grądecka mikrofauna pochowała się gdzieś na zimę albo została z pożytkiem skonsumowana przez inne zwierzęta w ... dobrym, jak przypuszczam celu. 


W końcu odwiecznie trwający łańcuch pokarmowy albo bardziej uczenie nazwany, łańcuch troficzny, który przedstawia szereg organizmów ustawionych w takiej kolejności, że każda poprzedzająca grupa jest podstawą pożywienia następnej, umożliwia ciągły obieg materii i przepływ energii w ekosystemach. A wszystko to następuje dzięki dopływowi energii ze Słońca (i fotosyntezie). Dlatego tak bardzo kocham lato i nie znoszę zimy. 


Tymczasem robiąc porządki na dysku mojego kompa zauważyłem, że zgromadziłem już na nim całkiem niezłą kolekcję makrofotografii moich maleńkich sąsiadów, które od czasu do czasu próbowałem sfotografować, m.in. w celu przyjrzeniu się ich wyglądowi, budowie czy urodzie. Celowo użyłem wyrażenia urodzie, ponieważ są one według mnie naprawdę piękne. Jak powszechnie wiadomo oko człowieka jest tak niedoskonałym przyrządem optycznym, że wszystko co się rusza i ma rozmiar poniżej kilku milimetrów jest praktycznie trudno dostrzegalne, niewyraźne, zlewające się z podłożem; natomiast dla ładniejszej części populacji ludzkiej, czyli pań, jest "śmiertelnie niebezpieczne", wywołujące u nich panikę, strach, krzyk i agresję. Zachowanie takie określa się nawet specjalnym terminem entomofobia. Jej najbardziej popularną i specyficzną odmianą jest arachnofobia, czyli lęk przed pająkami bądź zniekształconymi wyobrażeniami na ich temat. Chyba każdy z nas miał, przynajmniej kiedyś w dzieciństwie, lęk przed pająkami. Ja także go miałem. Jednakże wiem z doświadczenia, że można ten lęk pokonać a te nieprawdopodobnie ciekawe owady polubić, zwłaszcza, że w Polsce nie występują pająki dla nas niebezpieczne (pomijam tutaj nielegalny import np. wałęsaka brazylijskiego). Już poczciwa pszczoła może w pewnych przypadkach zagrozić naszemu życiu, ale pająk napewno nie. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że świat mikrofauny jest niezwykle ciekawy, skomplikowany i w żaden sposób nieporównywalny ze światem dużych zwierząt. Bo czy ktoś mógłby sobie wyobrazić zwierzę o wyglądzie zbliżonym np. do 5mm pajączka skakuna, z ośmioma nibyoczkami, ośmioma odnóżami, włochatym karapaksem w rozmiarze kota?. Kiedyś próbowano nas straszyć filmami SF z monstrualnymi owadami i to wtedy działało. Ale przyroda jest dla nas bardziej wyrozumiała i dba o nasze lęki. Dlatego straszy nas już tylko lampartami, aligatorami czy wilkami. 

Na poniżej przedstawionych fotografiach spróbuję pokazać nasz mikroświat z mojego grądeckiego podwórka. Wszystkie fotografie wykonałem na miejscu w Grądach. Zdjęcia makro wykonałem Nikonem D5300 z obiektywem Venus Optics LAOWA 100mm, f/2,8 2x Ultra Macro APO lub planachromatycznym obiektywem mikroskopowym x4. Miłego oglądania.
Na początek rodzina os, w tym mała osówka i poniżej dwie piękne robotnice szerszenia europejskiego - Vespa crabro.  Szerszenie chłopaki mają w odróżnieniu od samic proste antenki i nie posiadają żądeł. Panie szerszenie mają załamane czułki i gładkie, długie i ruchliwe żądła. Mogą ukłuć wielokrotnie. Za to nie łaszą się na słodkie (owoce, ciasto, cukier, miód itp). To typowe mięsożerne bestie, które nie pogardzą innymi owadami, larwami czy robotnicami pszczół. Jest nawet pewien gatunek pszczół, który buduje gniazda w pobliżu miejscówki szerszeni, kalkulując straty kilku procent populacji za niezłą ochronę przed innymi napastnikami. Dlatego widząc szerszenia, nie panikujemy, przechodzimy obok spokojnie, lub otwieramy w domu okno, żeby mógł się wydostać na zewnątrz, a on napewno się nami nie zainteresuje. Woli już osę czy muchę. Ludzie jemu napewno nie smakują.





Muchy. Jest ich w Polsce ponad 280 odmian ale z bliska wyglądają naprawdę efektownie. Szkoda gadać, nigdy nie będą cenione chociaż żyją ok. miesiąc. Kochają je chyba tylko moje sikorki, mazurki i czasami moja kotka perska Kiana. Można o nich gadać trzy dni w zarysach ale i tak ich nie polubię.







Najliczniejsza rodzina moich sąsiadek i jej przedstawicielka rudnica - Formica rufa (pod ochroną). Tutaj siedzi na odwróconym liściu winorośli... Nasz najlepszy sojusznik i lekarz lasów. Dbajmy o mrowiska.


Moje ulubione obiekty fotograficzne, czyli pająki. Na początek chyba jeden z największych przedstawicieli tej rodziny w naszym regionie - kątnik większy - Eratigena atrica. Gołym okiem widoczny jako czarny i włochaty szybkobiegacz, ale z bliska ma delikatny, różowo-beżowy oskórek porośnięty delikatnymi włoskami. I jak można go nie lubić?




Trochę groźniej wyglądający sąsiad i konkurent kątników, czyli sidlisz piwniczny - Amaurobius ferox. Lubi zamieszkiwać piwnice, stosy drewna, pryzmy cegieł itp. Bardzo płochliwy. Ten niestety zagubił się w domowej kuchni i podpadł mojej żonie. Uratowałem gościa od egzekucji kapciem ale został poświęcony do celów naukowych. Był niestety zakaz wypuszczania na wolność, co najczęściej z pająkami czynię, więc typa uśpiłem i sfotografowałem. 



Ciekawy gość w moim domu to krzyżak mostowy - Larinioides ixobolus, przedstawiciel bardzo licznej rodziny krzyżaków (Araneidae). Trochę dziwna nazwa, pewnie wywodzi się od miejsca gdzie jego po raz pierwszy znaleziono i opisano, bo mostu w Grądach nie zauważyłem. Zainstalował sobie pajęczynę w sypialni. Czy wyobrażacie sobie co by było, gdyby trafił na moją małżonkę? 


Trudny do złowienia i obserwacji pajączek o wdzięcznej nazwie skakun arlekinowy - Salticus scenicus. Miał nie więcej niż 5mm ale za to jakiej wielkiej jest urody ... Na fotografii tytułowej jest jego inna wersja tego samego osobnika. Ciekawie rozstawione są jego oczy, w przedniej części głowotułowia i po jego bokach. Najlepiej wykształcona jest jego środkowa para oczu. Podobno widzi stereoskopowo jak człowiek i w kolorze z odległości ok. 2m. Pozostałe oczy śledzą ruch dookoła pająka i zmiany natężenia światła. Moim zdaniem jest piękny. 


Jeden z najciekawszych egzemplarzy pierwotnej fauny to bardzo rozpowszechniony u nas pluskwiak znany pod nazwą tarczówka marmurkowata - halyomorpha halys, szkodnik żerujący na ok. 175 gatunkach roślin ogrodowych. Prawdziwy żarłok. Wygląd niepozorny, lekko opancerzony, trochę ponad 1cm długości i taki apetyt. I to potrafi latać.



I na koniec tej części jeszcze dwa latacze. Pierwsza to jedna z najpiękniejszych ciem. Zmrocznik gładysz - deilephila elpenor, przedstawiciel motyli nocnych. Żeruje na pnączach np. wiciokrzewach, winoroślach, larwy składa w ziemi, gdzie poczwarki zimują. Ten egzemplarz został przeze mnie znaleziony w stanie letalnym i trochę uszkodzonym, ale i tak prezentuje się okazale. To prawie na 5cm długi tułów. 






drugi przykład to ofiara wypadku samochodowego ważka. Nie potrafię określić gatunku. Może to żagnica lub husarz. Jest wielka, rozpiętość skrzydeł ma na ponad 8cm. Znalazłem ją wbitą w maskownicę chłodnicy w samochodzie. Bidulka nie przeżyła. Widoczne jest poturbowane prawe oko i resztki obiadu na części czołowej w postaci mikroblaszek ze skrzydeł motyli. Bo nie są to roztocza czy pyłki kwiatowe.


Narazie to tyle. Aby do wiosny.

Komentarze

Popularne posty