Rusałka Pawik z bardzo bliska.

Jest to jeden z najładniejszych i najpopularniejszych motyli jakie u nas występują. Miałem już okazję napisać coś kiedyś o motylach z Grądów, więc nie będę się powtarzał, ale takiego widoku motyla, jaki dzisiaj chcę przedstawić, raczej zwykłe ludzkie oko nie uświadczy. Ponad 200-krotne powiększenie jakie uzyskałem fotografując tę piękność za pomocą obiektywu makro, w skali 2:1, pozwala obejrzeć wiele niewidocznych szczegółów jego budowy. UWAGA: Po kliknięciu w obrazek można ujrzeć fotografię w oryginalnym, dużo większym rozmiarze.


Patrząc tzw. "gołym okiem" wydaje się, że jego głowa jest czarna, ale to nie jest prawda. Taki efekt optyczny dają ciemne włoski, które pokrywają jego oko. Natomiast na środku głowy widoczna jest beżowo-brązowa czupryna na  tzw. "Irokeza". Fascynujące są jego czułki, czyli tzw. "antenki" zabezpieczone brązowo-czerwoną błoną. Zaraz za nimi widoczne są krawędzie przednie skrzydeł z czarno-żółtymi łuskami.

Niestety osobnik, którego sfotografowałem nie przetrwał końca jesieni i w formie lekko zasuszonej dotrwał w szczelinie międzyokiennej, aż do teraz. Uznałem, że zasługuje jednak na ukazanie swojej wielkiej urody. Na zdjęciu pierwszym, tytułowym, widoczny jest jego młodszy kuzyn z 2019 roku.  Tak wygląda rusałka z podniesionymi skrzydłami. Wyróżnia się ciemnobrunatnym spodem skrzydła i kolorowym wierzchem z charakterystycznym wzorem.

Olśniewająco wygląda "pawie oko" na górnej powierzchni skrzydła. Powierzchnia zewnętrzna skrzydła pokryta jest mnóstwem mikro łusek niemalże we wszystkich kolorach tęczy. Stąd też wywodzi się jego nazwa łacińska - Lepidoptera - czyli łuskoskrzydłe. Te drobniutkie łuski to w zasadzie mikro włoski, które są spłaszczone i ułożone jak dachówki. Podobno na jednym milimetrze kwadratowym bywa ich prawie 600. Tuż przy krawędziach końcowych fotografowanego skrzydła widoczne są braki łusek. Przypomina to trochę z wyglądu wytarty i schodzony ... dywan turecki. Za to przydaje to widokowi dużej autentyczności. Sama błona skrzydła motyla jest, co ciekawe, przezroczysta.

Aby uzyskać powyższe zdjęcie głowy motyla musiałem złożyć aż 59 pojedynczych, oddzielnych zdjęć, posługując się techniką tzw. stackingu. Moją starą lustrzanką Nikon D5300, robiłem zdjęcie za zdjęciem, oddalając aparat co 0,1 mm, żeby potem złożyć je wszystkie w stos za pomocą specjalnej funkcji z  programu Adobe Photoshop 2022. Muszę przyznać, że efekt końcowy mnie samego również zaskoczył. I to bardzo pozytywnie. Takiego widoku raczej się nie spodziewałem. Mam nadzieję, że wkrótce podzielę się na łamach bloga innymi zdjęciami wykonanymi techniką makro stackingu. 

Komentarze

Popularne posty