Orły i Endomondo - czyli jazda na rowerze!


Jazgot rozległ się tak okrutny, że udało mi się nawet nagrać te odgłosy na mój telefon. Po około minucie histerycznego pisku chyba spanikowanego ptaka, nadleciał(a) wkrótce drugi egzemplarz dzięciołka i efekt ... podwoił się. Poddałem się. Odjechałem czym prędzej. Pamiętam jak kiedyś, gdzieś zimową porą, dzięcioły przylatywały na moją werandę po słoninkę, ale zachowywały się bardziej godnie. Ale ta para to prawdziwi krzykacze.
Niedługo po tej przygodzie, doświadczyłem jeszcze większych emocji! Spotkałem prawdziwego orła! Początkowo wziąłem go za jastrzębia, ale po szybkim sprawdzeniu w internecie okazało się, że był to przepiękny, klasyczny przykład naszego królewskiego ptaka. To był na pewno orzeł przedni (aquila chrysaetos). Co ciekawe widziałem go także w sobotę no i dzisiaj, jeszcze raz w niedzielę! Niestety nie dał sobie zrobić zdjęcia. Kiedy mnie zauważył to siedział na ściętym pniu sosny. Dostojnie, powoli wzleciał na pobliską gałąź drzewa. Był tylko około 10 metrów ode mnie! Obaj znieruchomieliśmy pilnie się sobie przyglądając. Spróbowałem bardzo powoli sięgnąć ręką do kieszeni po telefon, aby zrobić zdjęcie. Ale on był sprytniejszy. Kiedy tylko ledwo poruszyłem ręką, natychmiast wzbił się w powietrze i odleciał powoli w głąb lasu. To był naprawdę piękny widok! Chyba będę częściej gościł w tym rejonie lasu. Może "zapoluję" na niego i zrobię kiedyś jakąś fotkę. To zdjęcie poniżej pochodzi z internetu. Ja o takim mogę tylko pomarzyć. Chwała autorowi.
Po tym wydarzeniu, wszystko co było potem wydawało mi się już ... banalne. Przejechałem resztę trasy cały czas rozmyślając tym niezwykłym dla mnie spotkaniu. Jak to dobrze, że tutaj mieszkają takie piękne i rzadkie ptaki. Przecież w Polsce żyje ich tylko kilkadziesiąt par! A to nasz herbowy ptak.
Na zakończenie jeszcze dwa łyki statystyki z niedzielnej eskapady. Najpierw mapka trasy. Odcinek 2-3 to miejsce występowania krzykliwej rodziny dzięciołów i dostojnego orła.
Tracking trasy:
I jeszcze dynamika wycieczki. To miejsce z zajączkiem to sprint na odcinku Ostaszewo-Kiełpiny. A żółwik to miejsce sesji fotograficznej, której efekty zamieściłem na serwisie Panoramio.
Namawiam więc do wycieczek rowerowych. Trasy wokół Grądów są naprawdę przepiękne.
Komentarze
Prześlij komentarz